ZŁAPANY NA HACZYK - rozmowa z Piotrem Zimniewiczem, założycielem Zimpio Fishing Team w Rajszewie

Z Piotrem Zimniewiczem, moim sąsiadem z Rajszewa, spotkaliśmy się 23 września 2018 w Pomiechówku, nad brzegiem Narwi. Odbywały się tam zawody wędkarskie organizowane przez klub wędkarski Zimpio Fishing Team, którego Piotr jest założycielem i liderem. 

fot. Szymon Bachanek


Opowiedz o inicjatywie jaką jest Zimpio Fishing Team, z Rajszewem i 2018 rokiem w logotypie.

Klub powstał w styczniu tego roku. Nasza grupa liczy na tę chwilę dziesięć osób. Są to osoby z naszego sąsiedztwa, jak Marek Kalinowski, który mieszka w Skierdach, są mieszkający dalej. Są osoby i młode i stare. W naszych zawodach bierze udział zawodnik klubu Górek Team Pruszków, Paweł Gałaj. Jest to drużynowy mistrz Polski w wędkarstwie podlodowym i serdeczny kolega.
To co nas wszystkich łączy to pasja i to, że jesteśmy pozytywnie zakręceni.
Chcemy rozwijać nasz klub, pozyskiwać nowych członków.
Szczególnie zależy nam na ludziach młodych, lub przynajmniej młodych duchem, nie lubimy, że tak to ujmę, zgredów.






Na Waszych dzisiejszych zawodach widziałam same uśmiechnięte twarze. Opowiedz o przebiegu tej imprezy.

Były to zawody gruntowe i wzięło w nich udział 16 zawodników, w tym dwie panie. Startujący przybyli na łowisko o godzinie 6.30. O 7.00 odbyło się losowanie stanowisk. Zawody rozegrane zostały między 7.30 a 14.00.
Po skończonej rywalizacji ważyliśmy ryby, każdego zawodnika. Po przerwie na obiad, który dowieziono nam wprost nad brzeg łowiska, przystąpiliśmy do dekoracji zwycięzców.

Czy ryby dobrze dziś brały? 

Żerowanie było niestety słabe ze względu na zmianę pogody. Tak to nieraz bywa, pogody na zawody się nie wybiera. Ryba na którą nastawiała się większość, czyli gruby leszcz i gruba płoć, nie reagowała zupełnie. Dopiero po zmianie taktyki, jaką było przestawienie się na cieńsze zestawy, do siatek zawodników trafiały pojedyncze bonusy, ukleje, kiełbie, małe płotki i okonie.

Jak w tych trudnych warunkach poradzili sobie najlepsi? 

Zwycięzcą zawodów został Jacek Dorant. Złowił ryby o wadze 3520 gr. Ten sam zawodnik złowił największą rybę zawodów - był to ważący 820 gr. leszcz.
Waga ryb kolejnych zawodników to 2350 gr. i 2300 gr.
Nagradzaliśmy sześć pierwszych pozycji. Był też specjalny puchar za największą rybę zawodów.


fot. Szymon Bachanek
 
Gratuluję świetnej organizacji i doskonałej atmosfery na zawodach. Jak często planujecie przeprowadzać takie imprezy?

Planujemy robić zawody regularnie, mniej więcej raz na miesiąc. Poprzednie odbyły się w miejscowości Strzyże nad Narwią i wzięło w nich udział 18 zawodników.
Kolejne zawody, tym razem na spinning, też nad Narwią,  są zaplanowane na pierwszy weekend października.

Jak można się z Wami skontaktować i znaleźć informacje o Waszych działaniach?

Zapraszam do kontaktu telefonicznego, mój numer to 534 007 044. Mamy również stronę na Facebooku. Można znaleźć nas pod nazwą Zimpio Fishing Team.
Zależy nam na wsparciu w promocji ze strony lokalnych mediów, sąsiadów oraz gminy. Cieszymy się, że gmina Jabłonna udostępnia informacje o naszych działaniach, liczymy na dalszą współpracę.

Jakie są Wasze dalsze klubowe plany?

Myślę o stworzeniu szkółki wędkarskiej, na której dzielilibyśmy się wiedzą z zakresu bezpieczeństwa nad wodą, obsługi sprzętu czy gatunków i okresów ochronnych ryb. Moglibyśmy pomagać młodym adeptom w przygotowaniu do egzaminu na kartę wędkarską.
Wiem, że nie każdy kto spróbuje pokocha łowienie ryb, ale w każdej grupie będą osoby, dla których okaże się ono nieuleczalną chorobą, tak jak było ze mną. (śmiech)

W jaki sposób Ty złapałeś wędkarskiego bakcyla? 

Wędkowaniem zaraził mnie tata, a techniki nieco później nauczył dziadek. Pierwszą rybę złapałem kiedy miałem siedem lat. Był to 60-centymetrowy sum, którego złowiłem na spławik na rosówkę  nad Wisłą, w obecności taty i siostry. Poczułem wtedy ogromną radość i satysfakcję. Emocje były tak silne, że to był właśnie moment, kiedy połknąłem wędkarski haczyk.

Co Ci daje Twoja pasja?

W wędkarstwie podoba mi się właściwie wszystko, i kontakt z naturą, i cisza, relaks i dreszczyk emocji, kiedy ryba bierze.
Bardzo cenię sobie również towarzystwo oraz zdrową rywalizację, którą mamy na zawodach.

Ciekawa jestem, ile w wędkarstwie zależy od umiejętności, ile od szczęścia a może czegoś jeszcze.  

Oceniam, że mniej więcej polowa sukcesu to sprzęt. Reszta to odpowiednia zanęta, umiejętności i taktyka.
Szczęście też się przydaje, nie tylko przy łowieniu, ale jeszcze wcześniej - przy losowaniu stanowiska.

Nie jestem pewna, czy wędkarze zadają sobie to pytanie, ale zaryzykuję - jakie są Twoje rekordy? 

Moja największa ryba to Sum o wadze 6,45 kg i 110 cm długości. Mam też na koncie sandacza o wadze 5,75 kg, o długości 86 cm. Złowiłem go nad Zalewem Zegrzyński metodą na spinning. Również tam wyciągnąłem z wody 84- centymetrowego szczupaka.

Mieszkasz w Rajszewie, a gdzie najbardziej lubisz wędkować? 

Kiedyś powiedziałbym, że nad Jeziorem Zegrzyńskim, ale jakiś czas temu to łowisko zmieniło się na gorsze. Teraz zdecydowanie odpowiadam - Wisła. To tu wędkuję najczęściej. Może też ze względu na to, że mieszkam zaledwie kilkaset metrów od tej rzeki.

Gratuluję pasji i życzę satysfakcji z rozwijania klubu. Będę trzymać za Was kciuki!