"MAM TAKIE POZYTYWNE ADHD" - rozmowa z Michałem Machnackim, społecznikiem, organizatorem parkrun w Jabłonnie

Michał Machnacki działa na terenie gminy Jabłonna i Legionowa już od wielu lat. Jest jednym z założycieli oraz liderem Grupy Biegowej CHTMO, organizatorem i współorganizatorem kilku biegów w okolicy, pomysłodawcą i koordynatorem parkrun w Jabłonnie oraz członkiem zarządu jabłonowskiego klubu Lotos. Między innymi, bo można by wymieniać dalej.

Rozmawialiśmy o najważniejszych z działań, w które się angażuje oraz o jego motywacji, by wolny czas wykorzystywać właśnie w taki sposób - na pożytek społeczności, do której należy.



Michał z rodziną - Ulą i Pawełkiem
 

Czy Twoja aktywność społecznikowska zaczyna się od założenia Grupy Biegowej CHTMO?

Wcześniej przez wiele lat byłem związany z LKS Lotos Jabłonna. W pewnym momencie poszedłem własną drogą i z kilkoma kolegami założyliśmy naszą grupę biegową w Chotomowie.
CHTMO powstało w 2009 roku. Pierwszy raz użyliśmy tej nazwy we wrześniu, podczas I Biegu Przyjaźni na warszawskim Osiedlu Przyjaźń, gdzie pracowałem w bibliotece. Niech sobie przypomnę, kto wtedy pobiegł... Damian Zakrzewski, Rafał Zakrzewski, Krzysztof Merchel, Dominik Derlacki, Piotr Jankowski i ja. Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem.

Moje drogi z Lotosem niedawno ponownie się zeszły. Jestem członkiem zarządu, a Grupa Biegowa CHTMO od tego roku jest sekcją sportową tego ponad 25-letniego klubu.

CHTMO to również  organizator znanych i lubianych biegów w naszej okolicy.

Nasze sztandarowe biegi, które organizujemy już od ośmiu lat, to Chotomowskie Powitanie Wiosny i Chotomowskie Pożegnanie Lata.  Na pewno sukcesem jest to, że potrafiliśmy się zorganizować i działamy do tej pory, mimo, że nie mamy dużego sponsora. Starty w biegach organizujemy własnym sumptem. Ich organizacja jest zasługą wielu osób, które mi pomagają, m.in. mojej żony Urszuli.

Nasze biegi mają charakter rodzinny, rekreacyjny, ale też charytatywny. Staramy się poprzez nasze imprezy zachęcać ludzi do biegania. Z wpisowego pomagamy  też innym, m.in. Domowi Dziecka w Chotomowie. Zbieramy też nakrętki, tusze, tonery i zużyte baterie dla potrzebujących.
Na szczęście możemy liczyć na pomoc ze strony kilku lokalnych sponsorów oraz Urzędu Gminy Jabłonna. Bardzo im za to dziękujemy!


Imprezy CHTMO przyciągają do naszej gminy dziesiątki biegaczy.
To samo można powiedzieć o biegach parkrun, które organizujesz w Jabłonnie od ponad roku. Jakie są  zasady cyklu?

Parkrun to bieg, który odbywa się we wielu lokalizacjach na świecie jednocześnie - w Polsce jest ich 50, a kolejny wkrótce ruszy w Koszalinie, a na świecie prawie 1200. Zawodnicy startują w każdą sobotę sobotę o 9.00 i pokonują trasę o długości pięciu kilometrów.

Warto wiedzieć, że parkrun to bieg darmowy – prowadzony jest pomiar czasu, rejestracja wyników i statystyki. Są też dostępne zdjęcia z biegu.

Czy organizacja parkrun w naszej okolicy, a konkretnie w parku przy pałacu w Jabłonnie, to był Twój pomysł?

Tak, pomysł wyszedł ode mnie. Na  naszym terenie mamy setki zawodników i kilka grup biegowych: Wieliszew Heron Team, Bravehearts Legionowo, Ministerstwo Głupich Kroków Legionowo, Serock Biega czy UKS Siódemka Legionowo ze wspaniałą nauczycielką w-f Irenką Koper, która zachęca w szkole swoje dzieci do aktywności.
Są też sąsiednie grupy Trucht Tarchomin Team i Biegam na Tarchominie, no i oczywiście grupy z naszej gminy - Runners Team Jabłonna i CHTMO.

Do tej pory wielu z tych biegaczy jeździło na parkrun do Warszawy. Tu można zaliczyć kilka lokalizacji, najpierw bieg był tylko w Parku Skaryszewskim, z czasem powstał parkrun Warszawa-Bródno i Warszawa-Żoliborz czy bardziej odległy Warszawa-Ursynów.

Wcześniej ja i Ula też mieliśmy już zaliczone kilkanaście lokalizacji parkrun w różnych częściach Polski. Marzyło nam się, by uruchomić ten bieg w naszym powiecie. Wybór padł na park w Jabłonnie ze względu na urodę trasy.


Michał z Ulą na mecie parkrun


Jednak organizacja biegów parkrun to spore zobowiązanie i niemało pracy. Impreza odbywa się przecież w każdy weekend przez okrągły rok.

To fakt, w sobotę sobie nie pośpimy (śmiech). Już po ósmej musimy być na miejscu, by sprawdzić i oznaczyć trasę. Po biegu za to musimy uaktualnić wyniki i obrobić zdjęcia. Musimy też prowadzić stronę na Facebooku. Trochę tych zadań jest.

Muszę jednak podkreślić stanowczo, że parkrun ma kilku koordynatorów.
Oprócz mnie i mojej żony Uli jako reprezentantów CHTMO, są to: Mariusz Mówiński, Artur Szewczyk, Saturnin Szczepański, Ania i Tomek Bruderek z Runners Team Jabłonna, Beata Kowalska z Lotosu Jabłonna. Do tego pomaga nam wielu wolontariuszy oraz rodziny koordynatorów.
Sam nie byłbym w stanie przeprowadzać tej cosobotniej imprezy biegowej.

Duży udział w organizacji naszej lokalizacji miał też Urząd Gminy w Jabłonnie i Polska Akademia Nauk, która zarządza zespołem pałacowo-parkowym w Jabłonnie. 
Cieszę się również ze wsparcia radnych, którzy włączają się w nasze działania.

Czy bieganie to jedyny sport, jaki promujesz w naszych okolicach?

Mogę też pochwalić się organizacją Grand Prix Legionowa w Tenisie Stołowym
Imprezę tą  prowadzę już od dekady. Niedawno ruszyliśmy z 11. edycją cyklu, który cieszy się zainteresowaniem wśród wielu tenisistów stołowych.

Gratuluję! Czy o czymś jeszcze warto wspomnieć?

Brałem też udział w organizacji kilkunastu wycieczek rowerowych, najpierw w ramach MOSiR a teraz Areny Legionowo. Wyznaczałem trasy i prowadziłem grupę. Kilka razy jechaliśmy do Twierdzy Modlin czy Palmir, ale były też dłuższe wyprawy. Najdłuższa, do Zdworza, liczyła 104 kilometry w jedną stronę.
Do tych wycieczek rowerowych mam ogromny sentyment -  na jednej z nich poznałem moją  ukochaną żonę Ulę.

Cieszę się też, że prowadzę Memoriał Małgorzaty Kowalskiej w Tenisie Stołowym. To wielka impreza tenisowa naszego gminnego klubu sportowego Lotos.

Naszą tradycją jest, że podczas jednego ze styczniowych turniejów, organizujemy akcję zbierania funduszy dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Licytujemy wtedy różne rzeczy, na przykład gadżety sportowe.

Twój wkład w promocję sportu w naszej gminie i powiecie jest ogromny. Bo domyślam się, że wymieniłeś tylko najważniejsze przedsięwzięcia?

Nie wspomniałem o jeszcze jednej ważnej imprezie. Jest to bieg „Wózek dla Mariusza”, który niedawno się odbył. Zbieraliśmy na nim pieniądze na wózek dla legionowskiego strażaka chorującego na stwardnienie rozsiane - Mariusza Wnorowskiego. Udało się uzyskać na ten cel ponad 8000 złotych.

Mam na koncie jeszcze inne imprezy, ale to te, które wymieniłem dają mi największą satysfakcję.



Michał na parkrunie


Zastanawiam się, jak przy takiej aktywności znajdujesz jeszcze czas na pracę zawodową. Czym się zajmujesz gdy nie organizujesz i nie biegasz?

Jestem pracownikiem informacji naukowej, a dokładniej starszym bibliotekarzem w jednej z bemowskich bibliotek publicznych. W sierpniu minęło 20 lat mojej pracy w tym miejscu i czuję z tego powodu dużą satysfakcję.

Współpracuję też z Gazetą Powiatową, gdzie jestem redaktorem sportowym. Pisaniem relacji zajmuję się przede wszystkim w weekendy. To wtedy odbywa się  większość lokalnych imprez sportowych.
Praca zawodowa zajmuje mi więc… siedem dni w tygodniu.

Co Cię motywuje do tego, by dużą część wolnego czasu i energii wykorzystywać na rzecz innych, a mówiąc ściślej - społeczności do której należysz?

To naturalne, że  oboje z Ulą działamy i pomagamy ludziom stąd.
Ja od dziecka aż do ślubu mieszkałem w Chotomowie. Ula przez kilkanaście lat mieszkała w Legionowie i teraz tu właśnie mieszkamy. Działamy więc na rzecz społeczności gminy Jabłonna, ale też Legionowa.

A dlaczego robię to wszystko? To bardzo trudne pytanie. Mam chyba takie pozytywne, wrodzone ADHD (śmiech). Po prostu nie lubię się nudzić.

Ważne jest dla mnie również to, że dzięki organizacji imprez możemy pomagać. Ja też dostałem w życiu pomoc – dzięki wsparciu dobrych ludzi udało mi się kilka lat temu zebrać środki na pompę insulinową. Od tej pory staram się rewanżować pomagając innym. Poza tym, pomaganie daje dużo frajdy.

Jak udaje Ci się przyciągnąć do swoich pomysłów innych ludzi i zachęcić ich do zaangażowania się?

Nie czuję się jakimś charyzmatycznym liderem. Lubię ludzi i mam łatwość nawiązywania kontaktów. Chodzi też chyba o to, że nikogo nie udaję i jestem sobą.

Michał, dziękuję Ci za rozmowę, dla mnie bardzo budującą, ale przede wszystkim za to, co robisz dla naszej lokalnej społeczności. I za pozytywną energię i uśmiech, który zawsze Ci  przy tym towarzyszy!

Popularne posty z tego bloga