NASZ KLIENT, NASZ...PIES - rozmowa z Dorotą Brzezińską i Agnieszką Mołodowiec, właścicielkami spa i hotelu dla zwierząt w Rajszewie





Wasz salonik stanowi stały element krajobrazu Rajszewa, aż trudno wyobrazić sobie, że jeszcze kilka lat temu go tu nie było. Jak doszło do powstania "Pet Services"?

Dorota: Salon dla zwierząt otworzyłyśmy trzy lata temu. Pomysł był mój. Po 23 latach pracy w korporacji poczułam się wypalona i uznałam, że nadszedł czas na nowe wyzwania. 
Postanowiłam zająć się tym, co lubię – zwierzętami. A do tego blisko domu, czyli tutaj, w Rajszewie.

Agnieszka: Ja znowu przez wiele lat pracowałam w Warszawie, też w dużej firmie w branży handlowej. W ostatnich latach jej sytuacja pogarszała się i zaczęły się zwolnienia.
Kiedy więc Dorota podzieliła się ze mną swoim pomysłem, od razu stwierdziłam, że w to wchodzę. Od dziecka marzyłam o pracy ze zwierzętami.

Całkowita zmiana zawodowej perspektywy wydaje się decyzją wymagającą dużej odwagi. 

Dorota: Stworzenie planu na firmę po tylu latach pracy w korporacji nie było dla mnie bardzo trudnym wyzwaniem. Poza tym, wiedziałyśmy, że jesteśmy we dwie i robimy to razem.
Agnieszka: Razem raźniej. (śmiech)

Jak przygotowywałyście się do nowego zawodu?

Dorota: Praca ze zwierzętami nie była dla nas zupełną nowością. Obie uwielbiamy psy i koty i są one w naszych rodzinach od zawsze. Często przygarniamy zwierzaki chore lub oddane nam na spokojną starość. 
A żeby nauczyć się strzyżenia i pielęgnacji psów, każda z nas ukończyła kurs groomerski. Brałyśmy też udział w wielu innych szkoleniach i seminariach dotyczących m.in. łączenia stada, psiej pierwszej pomocy, masażu, agresji u psów lub „pet food” czyli o rodzajach karmy.

Agnieszka: Właściwie bez przerwy uczymy się w codziennym kontakcie ze zwierzętami. Jesteśmy też otwarte na poszerzanie wiedzy. Kiedy słyszymy o jakimś ciekawym kursie czy szkoleniu, chętnie bierzemy w nim udział.

Opowiedzcie o Waszej codziennej pracy. Czym zajmujecie się w swoim salonie?

Dorota: Nasz salon to takie spa dla psów. Podstawą naszej oferty są usługi groomerskie czyli strzyżenie i stylizacja psich fryzur. Dodatkowo kąpiemy psy, trymujemy, czeszemy,  czy przycinamy im pazurki. 
Na miejscu mamy też sklep z karmą i akcesoriami dla zwierząt.
Oprócz tego prowadzimy domowy hotelik i świetlicę  dla zwierzaków.



Brzmi intrygująco. Jak zorganizowałyście te usługi?

Dorota: Hotelik jest domowy nie tylko z nazwy, bo udostępniłyśmy dla czworonożnych gości nasze domy i ogrody. Mają tu warunki jak u mamy.  Biegają swobodnie i spędzają czas w towarzystwie innych zwierzaków. Ponieważ mamy do dyspozycji dwa ogrody, możemy tak dobierać psy w stada, żeby dobrze czuły się w swoim towarzystwie.
Pod nieobecność właściciela w hotelu zapewniamy zwierzakom nie tylko opiekę, ale też pracujemy z nimi i organizujemy im czas. Psy muszą mieć jakieś zajęcie, bo jak się nudzą, zwykle wynikają z tego jakieś problemy (śmiech).
A gdy pies źle znosi wielogodzinny samotny pobyt w domu lub cierpi na lęk separacyjny, może skorzystać z naszej świetlicy.

Agnieszka: Jakiś czas temu w odpowiedzi na sugestie klientów wprowadziłyśmy też  możliwość opieki nad psem na posesji właściciela. Umówioną ilość razy dziennie odwiedzamy psy, karmimy według wskazówek opiekunów, zapewniamy spacery i towarzystwo. To rozwiązanie sprawdza się choćby w przypadku dużych lub niezsocjalizowanych psów oraz kotów. 



Wasz dzień kręci się teraz głównie wokół zwierząt. Czy pracuje się z nimi łatwiej niż z ludźmi?

Dorota:  Nie chcemy przedstawiać naszej pracy tylko w różowych barwach. Psy, jak ludzie, mają różne charaktery.
Zwierzaki czasem dają nieźle popalić, ale zwykle nadrabiają to urokiem osobistym. Zazwyczaj udaje nam się zaprzyjaźnić z naszymi czworonożnymi klientami.

Agnieszka: W salonie nasza sytuacja nie jest łatwa, bo większość  psów nie przepada za strzyżeniem, kąpielami czy czesaniem. Stanie w bezruchu przez godzinę na naszym stole też nie należy do psich przyjemności. W dodatku wiele psów boi się zabiegów pielęgnacyjnych, kuli się, wyrywa czy nawet posuwa się do „zęboczynów”.
Na szczęście dużym ułatwieniem jest to, że pracujemy we dwie. Możemy działać sprawniej, a przy tym zaoszczędzić psu jak najwięcej stresu. Często nasi klienci zwracają uwagę, że po wizycie u nas ich pupil wygląda na zrelaksowanego. Trudno nam sobie wyobrazić jak w salonie radzi sobie jedna osoba. 

Obecna praca wymaga od Was też chyba sporej elastyczności czasowej? 

Dorota: Na pewno nie da się tego porównać z zatrudnieniem na etacie, gdzie pracuje się od poniedziałku do piątku. Ale teraz to zupełnie inne obciążenie, bo zajmujemy się tym, co naprawdę lubimy.

I to w miejscu, gdzie obie mieszkacie. 

DorotaAgnieszka mieszka w Rajszewie od dziecka, a ja od kilkunastu lat. Jesteśmy sąsiadkami. Cieszymy się, że dzięki naszej aktywności, możemy wspierać sąsiadów w opiece nad ich czworonogami - udzielamy porad dotyczących ich żywienia, pielęgnacji oraz zachowania zwierząt.

Jesteśmy też takim punktem przekaźnikowym - miejscem wymiany informacji choćby o zaginionych lub znalezionych w okolicy zwierzakach.


Co w Waszej pracy sprawia Wam najwięcej frajdy?

Dorota: Uwielbiam obserwować zachowanie zwierząt. Bardzo ciekawe jest to, jak układają się ich wzajemne relacje, na przykład jak występują w roli pocieszyciela  czy rozjemcy. Zdumiewa mnie ich inteligencja i empatia.
Kontakt ze zwierzętami to też wiele zabawnych sytuacji i okazji do śmiechu.

Agnieszka:  Cieszy nas kiedy nasi psi i koci klienci okazują nam sympatię, radośnie reagują na nasz widok.
Psy często traktują nasz hotel jak swój drugi dom. Zdarza się, że choć z radością witają swoich opiekunów, wcale nie garną się do wyjścia.

A czy Wy jesteście zadowolone z tego, jak rozwija się Wasz biznes?

Dorota: Teraz, po trzech latach możemy powiedzieć, że jest nieźle, ale początki, szczególnie pierwszy rok, były trudne. 

Zauważyłyśmy, że w naszym przypadku najskuteczniejszą formą zdobywania klientów, jest tzw. marketing szeptany, czyli polecenie nas kolejnej osobie przez zadowolonego klienta. Liczyłyśmy się z tym, że będziemy potrzebować trochę czasu na rozkręcenie. 
Teraz przyjeżdżają do nas klienci nie tylko z najbliższych okolic, ale również z Legionowa, Warszawy czy Pomiechówka, którzy usłyszeli dobre opinie o naszym salonie.

Agnieszka: Są okresy, kiedy pracy mamy aż za dużo. Na przykład tegoroczne wakacje, to była prawdziwa lawina - brakowało miejsc w hotelu, a terminy na strzyżenie przekraczały miesiąc.




Jakie wobec tego są Wasze plany?

Dorota: Marzy nam się większy salon i hotel z dużą działką, żeby psiaki miały dobre warunki do zabawy na dworze. No ale wiadomo, taki pomysł wymaga sporych inwestycji, więc na razie musi poczekać.

Trzymam kciuki za realizację zamierzeń!