ULTRAMARATOŃCZYK Z RAJSZEWA - rozmowa z Przemkiem Romanów, miłośnikiem naprawdę długich dystansów
Przemek
Romanów mieszka z rodziną w Rajszewie już od kilku lat. Można go tu spotkać na leśnych ścieżkach.
Przemek opowiedział mi o swojej
niecodziennej pasji – bieganiu ultramaratonów.
Jesteś ultramaratończykiem. Co się kryje za
tym określeniem?
Oznacza to,
że ukończyłem przynajmniej jeden bieg o
długości powyżej 42 km, a dokładniej ponad dystans maratonu. Najpopularniejsze trasy to 60- 120 kilometrów, jednak zdarzają się
wielodniowe imprezy liczące np. 260 kilometrów.
A jaki jest Twój najdłuższy dystans?
Do tej pory jest to 85 kilometrów na biegu Zimowy Ultraśledź w Puszczy Knyszyńskiej.
Do tej pory jest to 85 kilometrów na biegu Zimowy Ultraśledź w Puszczy Knyszyńskiej.
Nieźle! Jak wyglądają biegi ultra?Pewnie taki dystans biegnie się od rana do wieczora.
Biegacze ruszają przed świtem; z
latarką na głowie i małym plecaczkiem, w którym mają wodę, trochę jedzenia i
kilka innych rzeczy, niezbędnych by przetrwać wiele godzin na górskim szlaku.
Co kilkanaście kilometrów w specjalnym punkcie, tzw. ‘przepaku’, można
uzupełnić zapasy i chwilkę odpocząć. Ultramaratony często odbywają się w górach, gdzie warunki są bardzo trudne – duże przewyższenia,
strome zbocza, zmrok, niepewna pogoda.
Jaka jest Twoja motywacja, by narażać się na tak ekstremalne wyzwanie?
Biegam już
od dłuższego czasu, jednak do zmierzenia się z
ultramaratonem zachęciła mnie lektura książek o tej tematyce. Malownicze
i dramatyczne opisy biegów sprawiły, że ultramaratony jawiły mi się przede wszystkim jako wspaniałe
przeżycie, niezapomniana przygoda ale również walka ze słabościami. Również perspektywa
obcowania z naturą przez tak długi czas i w tak bezpośredni sposób wydawała mi
się zupełnie wyjątkowa.
Czy Twój pierwszy start potwierdził te
oczekiwania?
Było
dokładnie tak, jak sobie to wyobrażałem. Mimo że jak na debiut dystans był
długi, 83 kilometry po mocno
pofałdowanym terenie, od początku wiedziałem jedno - że dotrę do mety, mimo, że nie byłem pewien
czego mogę się spodziewać na trasie.
Oczywiście,
pod koniec byłem wyczerpany, ale podczas biegu cieszyłem się ruchem i pięknym
otoczeniem. Przebiegnięcie takiego dystansu okazało się łatwiejsze niż się wydawało, choć wcale nie
chcę powiedzieć, że było łatwo.
Czy to doświadczenie zachęciło Cię do
dalszych startów?
Do tej pory
pokonałem sześć biegów ultra. Planuję kolejne i cały czas stawiam sobie nowe
wyzwania – wyższe góry czy dłuższe dystanse. Najbliższy cel – 100 kilometrów –
i to już za niecały miesiąc. Jestem bardzo podekscytowany.
Czy na co dzień również biegasz tak dużo?
Staram się
biegać w większość dni, zwykle kilka lub kilkanaście kilometrów po okolicznych
lasach. Cieszy mnie, kiedy przemierzając leśne ścieżki wciąż znajduję nowe
miejsca i zakamarki. Okolice Rajszewa to raj dla biegacza.
Mam nadzieję, że Twoja historia zachęci
naszych sąsiadów do biegania. Czy masz jakieś porady dla tych, którzy chcieliby
zacząć?
Potrzebne Ci
tylko odpowiednie buty. Załóż je i wyjdź z domu. Zacznij od krótkich dystansów
przerywanych marszem. Organizm szybko przyzwyczaja się do wysiłku, jednak warto
zwiększać dystans i tempo stopniowo. Przede wszystkim chodzi o przyjemność.
Zapewniam, że można ją mieć biegając nawet w jesiennej lub zimowej aurze.
Dla osób
którym zależy na szybkości dobrym pomysłem są starty w biegach ulicznych.
Element rywalizacji motywuje do pokonywania barier.
Można też
zastanowić się nad przystąpieniem do jakiegoś klubu biegowego. Ja jestem
członkiem stowarzyszenia Trucht Tarchomin Team.
Nie myślałeś o zorganizowaniu biegu dla
mieszkańców naszej okolicy?
Podoba mi
się pomysł zorganizowania biegu sztafetowego na niewielkiej pętli dla np.
5-osobowych drużyn z naszego sąsiedztwa. Organizujemy tego typu bieg z naszym
klubem. Zawsze jest świetna zabawa, atmosfera, a przede wszystkim doskonała
integracja. Jeśli będą chętni, na pewno zaangażuję się w przygotowanie takiej
imprezy.
Dziękuję za rozmowę i powodzenia w realizacji biegowych ambicji!