DOM Z WIDOKIEM NA WISŁĘ - rozmowa z panem Kazimierzem Witkowskim o Nadzorcówce i Wiśle w Rajszewie
Natknęłam się ostatnio w
Internecie na artykuł o nadwiślańskich nadzorcówkach.
Ponieważ u nas w Rajszewie
też jest taki budynek, postanowiłam dowiedzieć się o nim więcej.
Pomocni (jak zawsze!) sąsiedzi, skierowali mnie w tej sprawie do pana Kazimierza
Witkowskiego. Okazał się osobą, która zachowała w pamięci wiele faktów i wspomnień nie tylko Nadzorcówki, lecz również Wisły w jej okolicy oraz samego Rajszewa.
Pan Kazimierz w swoim domu w Rajszewie |
Czym była Nadzorcówka w Rajszewie?
Te charakterystyczne budynki, strażnice rzeczne, zaczęto stawiać nad Wisłą po wojnie i należały do Dyrekcji Okręgowej Dróg Wodnych. Nadzorcówki powstawały na przestrzeni wielu lat, stopniowo zacieśniając łańcuch bliźniaczych budynków nad Wisłą.
Ta w Rajszewie powstała w 1949.
Ta w Rajszewie powstała w 1949.
Skąd u pana wiedza na temat Nadzorcówki?
Piotr Witkowski, mój tata, był pracownikiem Rejonu Dróg Wodnych w Warszawie i w miarę rozwoju swojej kariery, pod koniec lat 60. został wysłany do Rajszewa.
W Nadzorcówce zamieszkał z rodziną - mamą i młodszym rodzeństwem. Ja, choć byłem wtedy młodym chłopakiem, byłem na swoim. Jednak Nadzorcówka i Rajszew był mi bliski jako rodzinny dom.
W budynku znajdowały się trzy mieszkania, wszystkie zajmowane przez pracowników związanych z Wisłą oraz ich rodziny.
W budynku znajdowały się trzy mieszkania, wszystkie zajmowane przez pracowników związanych z Wisłą oraz ich rodziny.
Z okien Nadzorcówki rozciągał się widok na Wisłę. |
Jakie były zadania pracowników Nadzorcówki?
Trzeba pamiętać, że Wisła jeszcze do lat 90. stanowiła ważny szlak w żegludze śródlądowej. Pływały po niej statki. Była normalną drogą, tylko wodną, naturalną i dlatego wymagającą nieustannych wysiłków by utrzymać jej dobry stan techniczny, jej spławność.
Pracownicy mieli wiele zadań, do głównych należało wytyczenie rzeki i prace konserwatorskie lecz również sondowanie jej dna, pomiary głębokości czy oznakowanie szlaku.
Jednym z pracowników Nadzorcówki był kępowy. Jego zadaniem była uprawa wikliny na nadwiślańskich kępach i wytwarzanie z jej witek faszyny. Robiono z niej taki płotek, utwardzany kamieniami, który przytwierdzony był do dna przy pomocy sosnowych palików. Maszyną umacniano brzegi rzeki.
Jak wyglądała dawniej Wisła obserwowana z okien Nadzorcówki?
Kiedyś, Wisła, to było coś pięknego... O regularnych porach sunęły po
niej statki wycieczkowe, zdarzały się
wodoloty, motorówki, żaglówki i kajaki. Nocą rzekę oświetlały czerwone i
zielone lampiony - bakany.
Wisła żyła, miała swój rytm i melodię. Dla maleńkiego Rajszewa, była atrakcją i takim trochę oknem na świat.
Wisła żyła, miała swój rytm i melodię. Dla maleńkiego Rajszewa, była atrakcją i takim trochę oknem na świat.
Co pan myśli, gdy dziś patrzy na rzekę?
Wydaje mi się zdziczała i opuszczona, zupełnie zapomniana.
Żal patrzeć, bo przecież transport na Wiśle kwitł i ludzie dbali o rzekę od wieków. Tradycyjnie specjalizowali się w tym flisacy.
Żegluga śródlądowa upadła po transformacji. Trudno odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się stało; zmieniła się polityka, obrano inne priorytety dla gospodarki i transportu...
Jak te przemiany wpłynęły na losy Nadzorcówki i pana rodziny?
Wydaje mi się zdziczała i opuszczona, zupełnie zapomniana.
Żal patrzeć, bo przecież transport na Wiśle kwitł i ludzie dbali o rzekę od wieków. Tradycyjnie specjalizowali się w tym flisacy.
Żegluga śródlądowa upadła po transformacji. Trudno odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się stało; zmieniła się polityka, obrano inne priorytety dla gospodarki i transportu...
Jak te przemiany wpłynęły na losy Nadzorcówki i pana rodziny?
Kiedy zachodziły te zmiany, tata był już na emeryturze. Jednak rodzice do końca życia mieszkali w Nadzorcówce. Dziś budynek należy do gminy i znajdują się w nim mieszkania
socjalne.
Choć po śmierci rodziców kontakt naszej rodziny z Nadzorcówką się urwał, zasiali oni w Rajszewie ziarno - rodzą i mieszkają tutaj kolejne
pokolenia naszej rodziny.
Ja też na jesień życia powróciłem do Rajszewa. Zamieszkałem w domu, który wiele lat wcześniej sam wybudowałem z myślą o emeryturze w swoich stronach. Mam szczęście mieszkać teraz przy najmłodszej ulicy w Rajszewie - Jaśminowej.
I do tego jednej z najładniejszych: choć w lesie, jest równa i oświetlona, a w dodatku z chodnikiem, po którym z przyjemnością spacerują mamy z wózkami.
Nigdy nie myślałem, że będziemy w Rajszewie mieli takie drogi!
Podobają się panu zmiany, jakie zachodzą w Rajszewie?
Bardzo! Dzięki nowym mieszkańcom wieś wypiękniała i zaczęła się rozwijać.
Kiedyś, oprócz małego sklepiku nie było tu nic. Ani światła, ani nawet ulic.
Listy adresowało się tylko: Rajszew 1 lub Rajszew 2.
W Rajszewie 1 było tylko kilka domów. Najsolidniejszym z nich była Nadzorcówka. W okolicy został jeszcze budynek dawnej Gajówki.
Od lat 90., kiedy możliwy stał się zakup działki na wolnym rynku, w Rajszewie pojawiło się wiele pięknych domów, ładnych ogrodów i ulic.
W ogóle, kiedy rozglądam się dookoła, widzę, że wiele zmienia się na lepsze. Ludzie mieszkają ładniej, powodzi im się coraz lepiej; na każdym podwórku stoi samochód lub dwa... Dzieci jeżdżą dziś do szkoły dużymi, wygodnymi autokarami. Życie jest teraz o wiele wygodniejsze niż dawniej. Mam już 75 lat i, z przymrużeniem oka, nieraz żałuję, że za wcześnie się urodziłem...
Dziękuję za rozmowę.
Okna z widokiem na Wisłę. |
Droga prowadząca dzisiaj do dawnej Nadzorcówki. |
W okolicy dawnej Nadzorcówki zachował się prawie stuletni budynek dawnej Gajówki. |
Brzeg Wisły w okolicy Nadzorcówki jest dziś zupełnie dziewiczy. |
Wisła w okolicy dawnej Nadzorcówki wygląda inaczej niż kiedyś. |
Dawny Rajszew 1 i Rajszew 2 łączy malownicza droga. Zabytkowa tablica przy wejściu do dawnej Nadzorcówki. |