"LAS TO MOJA WIZYTÓWKA" - rozmowa z Pawłem Tomaszewskim, podleśniczym w leśnictwie Bagno



Paweł Tomaszewski jest podleśniczym w leśnictwie Bagno rozciągającym się między Jabłonną a Nowym Dworem Mazowieckim. 

Rozmawialiśmy o tym, czym leśniczy zajmuje się na co dzień, o wyzwaniach jakim musi stawiać czoła gospodarując lasem na Bagnie oraz misji, jaka mu przyświeca. 



Założę się, że jest wiele osób, które zazdrości Ci zawodu. Mieszkanie w leśniczówce, życie w bliskim kontakcie z naturą, cisza, spokój…

(śmiech) Znam ten stereotyp. Wiele osób wyobraża sobie, że leśniczy głównie spaceruje po lesie nasłuchując śpiewu ptaków ze wzrokiem skierowanym w korony drzew. Ale jeszcze nikt, kto usłyszał że jestem leśnikiem, nie stwierdził, że mam ciężką pracę.

Czyli nie jest tak sielsko jak w stereotypie?

Tak naprawdę w pracy nie mam czasu cieszyć się lasem. Praca leśniczego jest bardzo specyficzna i trudna w tym sensie, że wymaga wykonywania wielu różnych zadań. Są one związane z różnymi funkcjami, jakie pełni las. Służy pozyskiwaniu drewna, ale też ma funkcję obronną, społeczną, rekreacyjną i wiele innych. Leśnictwo jest prowadzone przez tylko dwie osoby, leśniczego, Sylwestra Stańczaka, i mnie. A jego obszar jest rozległy, powierzchnia ogólna leśnictwa to niemal 1680 ha, w większości w gminie Jabłonna, ale niektóre fragmenty znajdują się w innych rejonach, choćby na Bemowie czy w okolicach Sochaczewa.

Zwykle jestem bardzo zabiegany. Mój telefon często się urywa, a ja zmuszony jestem przerwać jedną pracę, by zająć się pilnie czymś innym, w innej części lasu. Praca leśnika to zupełne zaprzeczenie spokojnego zajęcia.

Zastanawiam się, czy decydując się na ten zawód znałeś dobrze jego realia?

Jestem w rodzinie pierwszym leśnikiem, nie miałem tradycji leśnej w domu, także nie znałem zawodu od podszewki.
W dzieciństwie na las patrzyłem nie pod kątem leśnika i jego pracy, a pod kątem przyrody i zjawisk w niej zachodzących. Można powiedzieć, że leśnikiem zostałem z zamiłowania do przyrody.

Jak wyglądała Twoja droga do obecnego stanowiska?

To jak potoczyło się moje życie w dużej mierze zawdzięczam rodzicom.
Oni mnie ukierunkowali, obserwując moje zainteresowania. Mieszkałem blisko lasu, łąk i pól i każdą chwilę, oprócz oczywiście grania w piłkę, spędzałem chodząc po lesie.
Kiedy po szkole podstawowej trzeba było wybrać szkołę średnią, wiedziałem, że chcę iść do technikum, ale w Nasielsku, skąd pochodzę, było tylko ekonomiczne i chyba krawieckie.

Te kierunki w ogóle mi nie odpowiadały, wtedy rodzice, wiedząc co mnie interesuje, znaleźli i zaproponowali mi Technikum Leśne w Białowieży.
Zdałem egzaminy i zacząłem na poważnie poznawać zawód leśnika.
Po technikum skończyłem wydział leśny SGGW w Warszawie, następnie dostałem się na roczny staż w Nadleśnictwie Jabłonna gdzie udało mi się dostać pracę.


Porozmawiajmy o tym, czym zajmujesz się na co dzień. Na czym polega dbanie o las?

Drzewa, w każdej fazie swojego wzrostu, wymagają innych zabiegów pielęgnacyjnych.
Miejsca gdzie sadzimy nowe pokolenia grodzimy, by chronić przed zwierzyną, żeby nie zgryzały młodych drzewek, pielęgnujemy je, w razie potrzeb przerzedzamy.
Na początku wykaszamy chwasty konkurujące z drzewkami, następnie usuwamy drzewka gatunków nie zgodnych z typem siedliskowym, które wyrosły w międzyczasie, eliminujemy drzewa zdeformowane, chore, słabe, powykrzywiane.

Są to tzw. czyszczenia i trzebieże. Polegają one na stopniowym rozluźnianiu drzewostanu, tak by pozostawione najładniejsze drzewa miały lepszy dostęp do słońca i lepsze warunki wzrostu.
Najlepsze drzewa osiągają w lesie swoją dojrzałość i gdy osiągną swój maksymalny wzrost i grubość, np. w przypadku sosny będzie to 120 lat, u brzozy 80 a dębu 140-160, wykonujemy cięcia rębne czyli zręby.
Z 6000 zasadzonych sosen do zrębu zostanie docelowo ok 400 najwyższej jakości sztuk.
W ich miejsce posadzimy nowe drzewka, które odmłodzą drzewostan i utrzymają ciągłość lasu dla potomnych.
Sadzonki mamy ze szkółki kontenerowej w Skierdach.

Na końcu tego cyklu, jak wspomniałeś, są zręby. Jaka tutaj jest Twoja rola?

Najpierw krok po kroku muszę przemierzyć teren przeznaczony do czyszczeń, trzebieży czy zrębu. Każde drzewo oglądam z osobna i oznaczam białym sprayem te, które są przeznaczone do wycinki.

 Kontroluję również proces ścinania drzew, który wykonuje dla nas firma zewnętrzna.
Potem klasyfikuję drewno według rodzaju i jakości, to tzw. sortymentacja. To też długotrwała praca, bo muszę obejrzeć i oznakować każde ścięte drzewo. Jeśli jest to drewno tartaczne badam je dodatkowo wykrywaczem metalu.

Przy wydawaniu drewna też jest sporo obowiązków – muszę pojechać na miejsce, gdzie drewno jest złożone, odmierzyć odpowiednią ilość, dopilnować załadunku i wypisać odpowiedni dokument. Wszelkie informacje związane z pozyskiwaniem i sprzedażą drewna muszę też wprowadzić do naszego systemu komputerowego.


Domyślam się, że nie często spotykasz się z pochwałami tę część Twoich obowiązków, która jest związana ze ścinaniem drzew...

Dla nas, leśników, każdy zręb to dużo dodatkowej pracy, więc dla żadnego z nas cięcie nie stanowi priorytetu. Gdyby to nie było konieczne, chętnie byśmy nie podejmowali tego wysiłku.
Jednak zręby są koniecznością, wynikają ze sposobu prowadzenia lasu.

A czy planowanie ilości zrębów również należy do kompetencji leśniczego?

Plany względem danego lasu, określające również ilość i jakość drewna, które będzie pozyskane, zawarte są w dokumencie zwanym operatem. Jest on tworzony w Nadleśnictwie Jabłonna przez fachowców z Biura Urządzania Lasu, a zatwierdzany przez Ministra Środowiska. Operat obejmuje okres 10 lat.
Do leśniczego należy trudne zadanie podziału prac na poszczególne lata tak, by wykonać na czas wszystkie wyznaczone w operacie cele, i żeby jeden zabieg w danym oddziale nie blokował prac w oddziale obok. Zakres prac zawsze planujemy z rocznym wyprzedzeniem w oparciu o tzw. szacunki brakarskie.

Wydaje się, że ostatnio liczba zrębów w lesie na Bagnie powiększyła się. Z czego to wynika?

Rzeczywiście, prace w tym zakresie przyspieszyły. Wykonujemy obecnie kilkanaście zrębów rocznie. Jest to związane ze specyficzną sytuacją naszego lasu.
Leśnictwo Bagno to w całości uporczywe pędraczysko. Występuje tu chrabąszcz majowy, który zjada korzenie drzew, a podczas rójki, co pięć lat, również intensywnie zjada aparat asymilacyjny dębów, brzozy itp.
Przez wiele lat wstrzymywaliśmy się ze zrębami z obawy, że szkodniki zniszczą nowo powstałe uprawy i nie pozwolą na odnowienie lasu. Teraz gdy larwa chrabąszcza trochę odpuściła i jest na początku cyklu rozwojowego nadrabiamy opóźnienia.
Ale uspokajam – nie wycinamy nic więcej, co wykraczałoby poza operat.
Dobrze, że o tym mówisz, bo nie tylko ilość przeprowadzonych w ostatnim czasie zrębów może budzić niepokój, ale również liczba drzew oznaczonych białymi paskami. 

Czy musimy liczyć się z tym, że w niedługim czasie zniknie jeszcze sporo fragmentów lasu?

Las na Bagnie jest stary, bardzo osłabiony i drastycznie wymaga przebudowania. Jeśli nie będziemy zastępować starych drzew nowymi, las będzie zamierał na pniu, drzewa zaczną próchnieć i łamać się. Wymiana pokolenia jest rzeczą naturalną w lasach, rolnictwie itp.
Ludzie, którzy mieszkają w tych okolicach od pokoleń rozumieją naszą pracę i odwieczny cykl życia lasu, zaś nowi mieszkańcy bywają bardziej nieufni lub pełni uprzedzeń. Myślę, że jest to kwestia wiedzy o lesie i pracy leśnika, która jest często znikoma.
Las nie zniknie, w tym samym miejscu powstaje nowe pokolenie, które również jest lasem.
  

Jakiś czas temu swoją wiedzą o funkcjonowaniu szkółki w Skierdach podzielił się ze mną i Czytelnikami leśniczy Marek Sapiejewski. Ty równie chętnie znalazłeś czas na rozmowę. Co jeszcze robicie by dotrzeć z wiedzą o lesie i zadaniach leśnika do ludzi?

Bierzemy udział w dziesiątkach imprez związanych z promocją lasów, ochroną przyrody. Od wiosny do późnej jesieni odwiedzają nas wycieczki szkolne albo my jeździmy do szkół, mamy ścieżkę edukacyjną.
Zależy nam też na kontakcie z lokalną społecznością, las to nasza wspólny interes.
Kiedy uczyłem się w Białowieży, miałem okazję obserwować jak ważną osobą w społeczności jest leśniczy. Jest takim łącznikiem miedzy lasem a ludźmi.
Tutaj jest zupełnie inaczej, dla większości okolicznych mieszkańców leśniczy pozostaje anonimowy.

Skoro nie uznanie społeczeństwa, co jest dla Ciebie źródłem satysfakcji w pracy? Co nadaje jej sens?

Jestem dumny z tego, że pracuję w instytucji, która istnienie od ponad 90 lat. Jest świetnie zorganizowaną i bardzo profesjonalną firmą, a nasze lasy to bogate siedliska, wzorcowe w skali Europy.

Mam również świadomość jak ważną, trudną i odpowiedzialną pracę wykonuję.
Moim zadaniem jest utrzymanie w dobrej kondycji kolejnego pokolenia drzewostanu dla następnych pokoleń.
Mam poczucie, że wkład pracy leśniczego to cegiełka w długim życiu lasu. Można powiedzieć, że każdy z nas czuje w sobie pewną „misję”.

Sukcesem będzie usłyszeć następcę, który powie, że pracował tu dobry fachowiec i wykonał kawał dobrej roboty. W pewnym sensie las to moja wizytówka.

Życzę Ci, żeby Twoja praca i jej efekty były doceniane nie tylko przez obecnych czy przyszłych leśników, lecz również przez wiele pokoleń okolicznych mieszkańców i tych, którzy korzystają z walorów lasu na Bagnie.